Aby wena była przyjacielem

wena

Każdy twórca wie, że wena to kapryśna koleżanka. Przychodzi i odchodzi, kiedy chce. Wraca w najmniej oczekiwanych momentach, ucieka, gdy jest najbardziej potrzebna. Człowiek czuje się wówczas bezsilny i walczy ze wszystkich sił, aby ponownie ją do siebie przywołać. Paradoksalnie jednak najlepszym na to sposobem jest odpuszczenie, uwolnienie umysłu od nieznośnych myśli, a niekiedy zrobienie czegoś bardzo niezbyt konstruktywnego.

Wena lubi ludzi pracowitych, ale również dążących do równowagi w życiu. Nie da się całe życie sypać pomysłami jak z rękawa. Każdy ma gorszy czas, kiedy pomysły zwyczajnie nie przychodzą. Najważniejsze to nieco sobie wówczas odpuścić i poszukać źródła inspiracji.

Nie jesteśmy bezradni w utrzymaniu twórczej weny. Nie lubi ona jednak przemęczenia i nadmiernego skupiania się przez wiele godzin na tym samym zadaniu. A zatem gdy napisanie kolejnych słów wydaje się walką z zamglonym umysłem, warto zrobić coś zupełnie odmiennego od pisania. Najlepiej pójść na spacer i nie myśleć o niczym konkretnym. To nie jest strata czasu, to chwila na regenerację i odpoczynek dla mózgu. Kiedy nie myśli się o niczym konkretnym, wówczas na ogół wpada się na najlepsze pomysły. Tak już działa ludzka kreatywność. Wypoczęty mózg jest zdolny stworzyć prawdziwe cuda. Zatem zamiast wpatrywać się w pustą kartkę przez cały dzień, warto przynajmniej jego część poświęcić na odpoczynek.

Można też poszukać inspiracji, ale niezbyt nachalnie. Zajrzeć do ulubionych książek, skorzystać ze znanych cytatów albo pobiegać. Wysiłek fizyczny pomaga nie tylko w walce z nadwagą, ale również wspiera mózg. Więcej tlenu i różnorodność bodźców ze zmieniającego się otoczenia to coś, co wena bardzo lubi.

Inspiracja niezbędna jest nie tylko w pisaniu, ale także tworzeniu filmów i wielu innych dziedzinach sztuki: różne z nich przedstawiamy na www.skandal.pl.